Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/108

Ta strona została przepisana.

W wszelakich bezeceństwach dobrze wyćwiczone,
Samego zła nas uczą. Ta rozbija stadła,
Bo zysk jest dla niej wszystkiem, tamta, że upadła,
Więc chce, by się potknęły i inne, ta zasię
Z lekkomyślności samej uwodzi. Złe ma się
Ze szczęściem mężów w domu. Przeto trza okrutnie
Na rygle i zapory zamykać swe wrótnie,
Bo, mówię, nic dobrego nie wnosi sąsiadka,
Wszelkiego zła, wszelkiego utrapienia matka.

PRZODOWNICA CHÓRU.

I znowu na płeć swoją pomstujesz! I owszem,
Przebaczam, ale myślę, że byłoby zdrowszem
Dla kobiet, gdyby chciały, dla własnej pociechy,
Upiększać innych kobiet te czy owe grzechy.

ORESTES.

O, mędrcem był ten człowiek, co nauczył ludzi
Wysłuchać, gdy kto inny przemawiać się trudzi.
Wiedziałem o zamieszkach w tym domu, wiedziałem
O sporze twym, o twojem zmaganiu się całem
Z małżonką Hektorową, przetom stał na warcie,
Czekając, czy zostaniesz, albo też, uparcie
Lękając się tej branki, tej w niewolę wziętej
Niewiasty, precz stąd pójdziesz. Znając te zamęty,
Przychodzę, choć mnie twoje nie przyzwały listy,
Ażeby stąd cię zabrać, jeśli oczywisty
Jest powód, jak to właśnie podajesz, ty, dla mnie
Na żonę przeznaczona, a przez ojca kłamnie
Oddana wzdyć drugiemu! Nim ruszył do Troi
Twój rodzic, dał mi ciebie w obietnicy swojej,
Lecz później ofiarował ją temu, co zburzy
To miasto. Syn Achilla gdy wrócił z podróży