Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/153

Ta strona została przepisana.
POSEŁ.

Wysłucham, i ktoś inny też przemawiać może.

TEZEUSZ.

Wyniosę z ziem Azopa i do grobu złożę.

POSEŁ.

Wprzód trzeba ci się zmierzyć z oszczepów nawałą.

TEZEUSZ.

Nie takich ja już przepraw zniosłem część niemałą.

POSEŁ.

Czy może po rodzicu masz tę dzielność w darze?

TEZEUSZ.

Gdy idzie o złoczyńców, innych ja nie karzę.

POSEŁ.

I ty i gród wasz ciągle trudami zajęty.

TEZEUSZ.

Kto trudów nie żałuje, bujne zbiera sprzęty.

POSEŁ.

Chodź! Smocze tobie włócznie dzień zgotują znojny.

TEZEUSZ.

Jak można z zębów smoczych doczekać się wojny?

POSEŁ.

Przekonasz się! I teraz pycha cię rozsadza.

TEZEUSZ.

Daremnie! Twych przechwałek nie wstrząśnie mną władza
Do gniewu nie pobudzi! Wraz z junactwy czczemi,
Co przyszły tutaj z tobą, chybaj precz z mej ziemi!