To na nic się nie przyda!
(Poseł znika).
Niech ruszy piechota,
W zbroice zakowana!, i huf, co się miota
Na wozach! Niech rumaki, z pysków tocząc pianę,
Uzdami potrząsając, pędzą rozhukane
Do kraju Kadmowego. Z ostrym mieczem w dłoni
I sam sobie heroldem Tezeusz pogoni
Ku siedmiu bramom Kadma. Ty zaś, Adrastosie,
Pozostań tutaj w miejscu; na moim się losie
Niech los twój nie opiera! Z mem bóstwem przy boku,
Wódz świetny, do świetnego gotuję się skoku.
Jednego mi potrzeba — niech mi dopomogą
Bogowie, stróże prawa! Taką tylko drogą
Zwyciężę. Bohaterstwo bowiem zbawia człeka
Li wówczas, gdy niem boska kieruje opieka.
Oddala się.
Ach! przebiednych wodzów ach!
Przebiedne matki my!
Jakiż to szarpie mną strach.
Jak moje serce drży!
Cóż to za krzyk jest? Przecz on
Z waszych się wydarł łon?
Jakżeż wojenny ten trud
Spełni Pallady lud?
Zali rozstrzygnie go miecz,
Czy też układów rzecz?