Żywe się liczę w mej nędzy,
Los mój dwojakiej jest przędzy!
∗
∗ ∗ |
Łzy tylko mi pozostały,
A w domu dobytek cały —
Pamiątka po dziecku jedyna,
Pęk włosów z główeczki syna.
Żałobny to iście wianuszek,
I smutna ofiara dla duszek:
Grobowe pieśni i żale,
W których nie kocha się wcale
Apollon złocistowłosy!
Rankiem, gdy spojrzę w niebiosy,
Łkająca i zawodząca,
Popłynie łza ma gorąca,
Łzami wciąż będzie zwilżona
Ta szata u mego łona
Lecz tam już, widzę, mogiła
Nad Kapanejem się wzbiła,
Grób jego święty, i dary,
Tezeuszowe ofiary
Dla zmarłych, już widzę zniesione.
Euadnę też widzę żonę
Tego, co poległ od gromu,
Córkę, Ifisa, księcia...
Jakież ma przedsięwzięcia,
Jakież to żywi zamysły.
Że mi jej kształty błysły
Nad szczytem bożego domu?
Że ku tej skale wysokiej
Śmiała skierować swe kroki?