Z podwójną się katuszą spotkawszy na drodze:
Chcę syna, Eteokla, który zginął w polu
Od włóczni Kadmejczyków, ponieść, pełen bolu,
Z powrotem w kraj rodzinny; szukam też swej córy.
Małżonki Kapaneja, co, rzuciwszy mury
Domostwa ojcowskiego, pragnie umrzeć razem
Z swym mężem. Prawda, w domu, za moim rozkazem
Czuwano nad nią pilnie, ale kiedy, party
Nieszczęściem, rozpuściłem strzegące ją warty,
Uciekła... Tu, przypuszczam, znajdę ją najprędzej...
Czyście jej nie widziały? Ulżyjcie mej nędzy.
Dlaczego tak się pytasz? Patrz, na tej opoce,
Nad złotem Kapaneja z bolu się szamoce,
W powietrzu zawieszona, jako ptak na niebie.
O, córko! Co za wiatry przygnały tu ciebie?
Dlaczego, dom rzuciwszy, przyszłaś na te łany?
Lękałam się twych gniewów, gdyby ci był znany
Mój zamiar, więc wolałam skryć go w piersi swojej.
By ojciec wiedział o tem, czyż to nie przystoi?
Źle sądziłbyś, nie znając przyczyn mego kroku.
Lecz powiedz, w jakim stroju narzucasz się oku?
Dla rzeczy niepośledniej lśnię w takiej ozdobie.