Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/244

Ta strona została przepisana.
KREUZA.

Nie! Dawna jego wierna miłość mnie zwycięża.

PIASTUN.

Dlatego zabij chłopca, co jest przeciw tobie!

KREUZA.

Lecz jak? Jeśli podołam, z radością to zrobię.

PIASTUN.

Zebrawszy swoje sługi, uzbrój-że ich w noże.

KREUZA.

I owszem. Lecz gdzie czyn ten dokonać się może?

PIASTUN.

W namiotach, gdzie przyjaciół swych biesiadą gości.

KREUZA.

Mord w jasny dzień! I w sługach wielki brak męskości.

PIASTUN.

A! tchórzysz? Przeto sama radź sobie w tej biedzie.

KREUZA.

O znam ja chytry środek, który nie zawiedzie.

PIASTUN.

I w tym i w tamtym razie z pomocą-ć pospieszę.

KREUZA.

Znasz bój, który z bogami zwiodły ongi rzesze —

PIASTUN.

Gigantów na flegryjskieh polach? Znam...

KREUZA.

Gorgonę
Wydała wówczas Ziemia, dziwo niestworzone!