Kierujesz ścieżkami nocy
I dnia: tej szczerej
Wysłuchaj prośby, by czasza,
Którą czcigodna śle władczyni nasza
Z kroplami krwi wytoczonej
Z potwory ziemi, Gorgony,
Sprzątnęła dzisiaj potrzebny nam plon —
Ażeby zginął wróg,
Co Erechteja chce zagarnąć tron.
Z żadnego cudzego domu
Nie wolno władać nikomu
W tym naszym grodzie: on,
Ród Erechteja, dostojne to plemię,
Ma naszą dzierżyć ziemię.
Jeśli nie uda się cios,
Gdy się nie spełnią chęci
Naszej królowej,
Jeżeli plan jej gotowy,
Co się dziś święci,
Jakowej dozna odwłoki.
Jeśli jej zgaśnie nadzieja, w głębokiej
Pogrąży się ona żałobie
I mieczem śmierć zada sobie.
Albo na szyję zarzuciwszy sznur,
Losem tym płacąc los,
Zejdzie do zmarłych, do szeregu cór
Nie z tego świata! Boć przecie
Nie zniesie nigdy to dziecię
Dostojnych ojców, ten twór