Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/251

Ta strona została przepisana.

Widzicie teraz wy,
Co, hańbiąc pieśni, odwagę miewacie
Śpiewać o kobiet wiarołomnej chuci,
O cnoty niewieściej zatracie,
W jakiej występku poplamionej szacie
Chodzicie sami,
Jak my górujem nad wami!?
Niech więc, mężowie zepsuci,
Pieśń moja dzisiaj odwróci
Swe chłostające tchy
Przeciwko waszej tej cnocie,
Co tak się tarza w błocie!
Azali tak się nie stało,
Iż Zeusowy wnuk
Wdzięcznego serca mało
Okazał żonie?
Czyż, przestąpiwszy jej próg,
Rozkoszą wspólnych dzieci
Pragnął osłodzić małżonki swej życie?
Nie! Zamiast tego, on skrycie
Chuć w sobie grzeszną roznieci —
Śród obcych chodząc dróg,
Ku innej miłością zapłonie,
Bękarta z nią spłodzi na stronie!

Na scenę wbiega

SŁUGA.

Niewiasty, czy nie wiecie, gdzie też zastać mogę
Erechtejową córkę? Puściłem się w drogę
Po mieście, lecz napróżno szukam do tej pory.

PRZODOWNICA CHÓRU.

Współtowarzyszu w służbie, czemuś taki skory?
Co stało się? Mów, jakie przynosisz orędzie?