Na cóż zda się?
U ołtarzy!
Wszak nie wolno jest mordować!
Prawo żąda śmierci mojej!
Jeśli w ręce się dostaniesz!
Oto już czereda w zbroi —
Już mnie oto napadają!
Siądź przy ogniu! Jeśli zdradnie
U ołtarza cię zabiją, krew twa na ich głowy spadnie!
Trzeba poddać się losowi, człek napróżno się wymyka!
Na czole zbrojnych wpada
Hej, ojcze Kefizosie, ty z obliczem byka,
Jakąż spłodziłeś żmiję? Ognistego smoka,
Któremu żar zabójczy strzela oto z oka!
Gdzież większą znajdziesz czelność? Trucizna Gorgony
Mniej sroga jest od złości niewiasty szalonej;
Co chciała mnie dziś zgładzić! Chwyćcież ją za włosy,
Niechże się rozczochrają o kamienne ciosy
Tych turni Parnasowych, kiedy z ich wierzchołów
W głęboką runie przepaść ten krwawy nasz połów.
W opiekę wziął mnie swoją duch-stróż dobrotliwy,
Nim jeszcze się dostałem na ateńskie niwy