Poseidon, z słonych głębin egejskiego morza
Przychodzę, gdzie Nereid pląsa rzesza boża,
Rozkosznie wywijając pięknemi nóżkami.
Od kiedy bowiem Fojbos, otoczywszy z nami
Trojańską tę dzierżawę murem, według miary
Wzniesionym z ciosowego kamienia, z mej jarej
Nie uszła nigdy piersi miłość, co mnie rwała
Ku miastu frygijskiemu. Dziś ta świetność cała
W popiele, huf argejski zburzył go do znaku.
Fokijczyk bowiem Eprej z Parnasu, w rumaku,
Z Pallady polecenia zbudowanym, zbrojne
Zamknąwszy wojowniki, wysłał ich w tę wojnę
Do grodu, by mur jego w gruzy obrócili.
Orężnym on się koniem zowie od tej chwili,
Ponieważ oręż mieścił w swem drewnianem łonie.
Pustkami stoją gaje i we krwi dziś tonie
Przybytków bożych szereg. U Zeusa ołtarzy
Domowych poległ Pryam, moc skarbów się darzy,
Na Frygach łup zdobyty, okrętom Achajów,
Co, skoro wiatr pomyślny zawieje, do krajów