Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/306

Ta strona została przepisana.

Wróżącem mi, iż życia Hekabe dokona
Tu, w miejscu? A już o tem, co się stanie dalej,
Ja dzisiaj mówić nie chcę. Niech się bóg pożali,
Ile mu grozi przygód! Sam on nie wie o tem...
Mój los i los mych Frygów wyda mi się złotem
Najszczerszem. W swój rodzinny powróci zakątek,
Po latach tych dziesięciu lat nowy dziesiątek
Przebywszy pośród turni, gdzie ludzi uśmierca
Charybdys w wód przesmyku, gdzie jest ludożerca,
Ów straszny góral Cyklop gdzie z czarów pomocą
Kiernozy stwarza Cyrce, gdzie łódź mu zdruzgocą
Bałwany słone morza, gdzie go lotos znęci
I słońca go przywabią wołowie: pocięci,
Nieżywi a wszak ryczą, niemiłe wspomnienie
Dla syna Laertesa! Że już nie wymienię
Nic nadto, żywcem zstąpi do piekieł i potem
Uszedłszy falom morskim, ujrzy dom z powrotem,
By stać się uczestnikiem mozołów tysiąca!...
Lecz o trudy Odysseja po co język mój potrąca?!
Dalej! Wiedź mnie! Chcę coprędzej ślubne dzielić z nim posłanie
W głębiach Hadu! Biednie ciebie pochowają, biedny panie!
Pogrzeb sprawią ci nie szumny w mroku nocy, a nie we dnie,
Ty, Danaów naczelniku, który mniemasz, iżeś przednie
Spełnił czyny. A zaś moje nagie zwłoki porzucone
W górskim jarze, porwie woda i zaniesie je w tę stronę,
Gdzie kochanka jest mogiła — na pożarcie dzikich zwierzy
Pójdzie wieszczka Apollona!... Precz, kapłańska ty odzieży!
Precz, ty wianku najdroższego mego boga! Gdzież te święta,
Co me serce weseliły?! Jeszczem dotąd ja nietknięta,
Więc te suknie, z ciała zdarte, szlę ci oto, pełna bólu,
Na tych skrzydłach wiatru szlę ci, o ty proroctw moich królu!