Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/322

Ta strona została przepisana.

Daremnie w powijakach pierś cię ma karmiła,
Daremnie w tych zachodach więdła moja siła!
Jeżeli kiedy dziecko, to tej chwili właśnie
Uściskaj-że tę matkę, która w bólu gaśnie.
Do serca mi się przytul, zarzuć mi na szyję
Rączęta i pocałuj!... O Grecy! Niczyje
Tak dręczyć nie umieją wymysły, jak wasze.
Dlaczego zabijacie to niewinne ptaszę?
Nie córkąś ty Zeusową. Tyndareja siewie!
Niejeden był ci ojcem! Bo któż dzisiaj nie wie,
Że naprzód był nim Mściciel, potem Duch zazdrości
I Mord i Skon i tylu. których ziemia gości,
Przeinnych wrażych duchów!... Nigdy się nie mogą
Ośmielić moje wargi, aby ciebie, srogą
Mych Frygów zabójczynię i Greków, zwać córą
Zeusową! Szczeźnij marnie, dolę miej ponurą,
Kobieto, coś urocznem niszczyła obliczem
Tę bujną ziemię Frygów, że dzisiaj jest niczem!
Ha! bierzcie, wleczcie, rzućcie, jeżeli nie można
Inaczej, te członeczki! Wasza dłoń bezbożna
Niech zetrze je na miazgę! Snać z niebiosów woli
Giniemy i nic dziecka, choć tak serce boli,
Zratować już nie zdoła! Okryjcie mnie, proszę,
I rzućcie na dno łodzi! Wielkie mnie rozkosze
Weselne oczekują po utracie syna!

PRZODOWNICA CHÓRU.

O Trojo! Że tak mogła jedna ci jedyna
Kobieta wziąć tysiące! Jedne sprośne gody!

TALTHYBIOS.

Dalej, mój chłopcze młody!
Wyrwij się z objęć macierzy