Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/329

Ta strona została przepisana.


Wyprowadzona z namiotu jawi się

HELENA.

Przygrywka niewesoła! Trwogę we mnie budzi!
Z namiotu mnie wywlokły ręce twoich ludzi
Przemocą. Menelaju! Wiem-ci ja to prawie
Napewne, żem ci wstrętna, sama-ć to wyjawię,
Lecz pytam mimo wszystko — powiedz: Jaki będzie
I twój i Greków zamiar w mego życia względzie?

MENELAOS.

Nie bardzo w to wchodzono. Na śmierć cię lud cały
W me ręce zdał za krzywdy, które mu się działy.

HELENA.

Mam prawo rzec choć słówko, że niezasłużenie
Umarłam, jeśli umrę! Tyle ci nadmienię.

MENELAOS.

Nie spierać się przyszedłem, jeno zabić ciebie.

HEKABE.

Wysłuchaj, Menelaju, nim ją śmierć pogrzebie,
A po niej i mnie również pozwól w odpowiedzi
Słóweczko rzec. Jak przez nią ma Troja się biedzi,
Ty nie wiesz! Wszystko razem zebrane jest dla niej
Zabójcze!... Pewnej śmierci ujść nie zdołasz, pani!

MENELAOS.

Tak, godzę się na zwłokę. Niech mówi, jeżeli
Chce mówić... Li dlatego, byśmy usłyszeli
Odpowiedź twą, zezwalam, lecz nie dla niej samej.

HELENA.

Być może, czy ci dobrze, czy źle tu zagramy,
Nie zechcesz odpowiedzieć, bo masz mnie za wroga.