Tak więc Achajom na łup
Wydałeś kontynę w Ilionie
I kołacz ofiarny, co płonie
Śród twego. Zeusie, chramu.
I mirry dymiące wonie
I świętą warownię Pergamu
I Idy ach! Idy hale.
Skąpane w zimnym krysztale.
Pełne zielonych bluszczy,
Oddałeś w ręce tłuszczy
I wierch ten, co w blasków koronie
Słonecznych najpierwej się pali.
Bóstw wiekuistych tron!
Już tobie ja u twych stóp
Żertw całopalnych nie złożę.
Ustały już pląsy, o boże.
Przepadły złociste obrazy
I one w śródnocnej porze
Co roku dwanaście tu razy
W pełni księżyca święcone
Frygijskie święta — gdzie one?
Że gród mój ginie drogi,
Że pastwą jest pożogi,
Czy widzisz to, królu, w przestworze
Władający? Czy widzisz z swej dali
Tego zniszczenia plon?
∗
∗ ∗ |
O luby! O mężu mój!
Umarłeś, umarłeś i powiedz.