Tamtego do ojczyzny przywołać z powrotem.
Atoli Eteokles, stanąwszy przy sterze,
Nie zrzeknie się już władzy, rozrywa przymierze
I brata już na wieki wywołuje z miasta.
Do Argos ten przybywszy, jako zięć Adrasta,
Moc wielką tarczowników argiejskich zgromadzi.
Pod gród ten siedmiobramny na ich czele sadzi
I żąda zwrotu berła i swej ojcowizny.
Pragnąca spór złagodzić, zanim krwawe blizny
Zadawać pocznie oręż, sprawiłam, że właśnie
Syn przyjdzie tu do syna — może spór ich zgaśnie
Bez wojny. A że przyjdzie, zapewnił mnie goniec,
Przez niego wysłan do mnie. Połóż-że więc koniec
Tej waśni moich dzieci, Zeusie, władco nieba,
I wybaw nas z tej biedy! Bo juści nie trzeba,
Ażeby, jeśliś mądry, człowiek ten sam zawsze
Miał cierpieć, gdy na innych losy są łaskawsze. Znika.
Na scenę wchodzi
O chlubo ojcowskiego domu, Antygono!
Że matka na twe prośby pozwala ci pono
Niewieście rzucić izby i Argiwy zbrojne
Oglądać z tego dachu, zebrane na wojnę.
Zaczekaj, aż zobaczę, czy z obywateli
Ktokolwiek się nie rusza w ulicy: mnie śmielej
Znieść wszelką ich przyganę, bom sługa, niż tobie,
Księżniczce... Skoro tylko ten swój przegląd zrobię,
Opowiem ci, com widział i słyszał w obozie,
Gdym układ, który krwawej ma zapobiedz grozie.
Twojemu poniósł bratu i znowu do miasta
Powracał... Ale widzę, że się nikt nie szasta,