Więc wejdę po tych schodach cedrowych na górę
I spojrzę na ćmę ludu, na tę wojska chmurę,
Co oto tak się mnogo, gotowe do boju,
U fal Ismenu zbiegło i u Dirki zdroju.
Pomóż-że, pomóż mnie, młodej,
Wejść na te schody,
Sędziwą podaj mi dłoń.
Tu schwyć się mnie, panienko! Przyszłaś w samą porę:
Już wojsko Pelargów skore
W bitewne się szyki układa,
Z gromadą się łączy gromada,
Od broni oddziela się broń.
Hekato, ty córko Latoi!
Od tych spiżowych zbroi
W pobliża i w dali
Cała równina się pali!
Nie liche tu zastępy przyszły z Polinikiem:
Hej! szumi wódz ten zbroi i koni bezlikiem!
Czy wszystko w porządku mamy —
Rygle? łańcuchy? bramy?.
Czy spustów miedź dobrze wprawiona
W ciosowy mur Amfiona?
Uspokój się! Bezpieczną jest grodu postawa!...
O, spojrzyj na pierwszego, jeżeliś ciekawa.