Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/361

Ta strona została przepisana.
OCHMISTRZ.

Niebawem sam tu przyjdzie ku twojej uciesze
Z rozejmem.

ANTYGONA.

A — staruszku — zapytać się spieszę.
Kto siwym tym zaprzęgiem kieruje tak pewno?

OCHMISTRZ.

To wieszczek Amfiaraj, moja ty królewno!
Ofiarne z nim bydlęta — ziemia krew ich wchłonie.

ANTYGONA.

O Heliosa córko i Latony,
Seleno, tarczy swej złotem
Połyskająca!
Jakimż on zręcznym obrotem
Trzyma swe konie!...
A gdzież ta krew jest gorąca,
Gdzież jest ten mąż rozsierdzony,
Co Tebom wiecznem grozi zniszczeniem, ponury
Kapanej?

OCHMISTRZ.

Nieustannie mierzy nasze mury —
Do strażnic jak najlepszą chciałby znaleźć drogę.

ANTYGONA.

O Pomsto i wy, Zeusowe
Groźnie grające grzmoty,
Wy łyskawice gromów,
Co straszne wszczynacie pożogi.
Spadnijcie na jego głowę,
Ukróćcie ten język zuchwały!
Wszak-ci to on