Chciałby brać w plon
Mieszkanki tebańskich domów!
Niemiłosierny,
Chce się rozprawić z nami,
Mykenom nas oddać nad Lerny,
Nad Amymony falami,
Co się, trysnąwszy, rozlały,
Kiedy Posejdon o ziemię
Swoim trójzębem uderzył.
Któżby uwierzył,
Że na mnie i na me plemię
Spaść ma niewoli brzemię!
Przenigdy, przenigdy w świecie
Nie dopuść do tego, o dziecię
Złocistowłose Zeusza,
Ty Artemido prześwięta!
A teraz ma królewna niech do domu rusza,
Zostanie w swych komnatach panieńskich zamknięta,
Bo ma już, czego chciała... Po ulicach miasta
Wojenny ruch i zamęt coraz bardziej wzrasta.
Z bojaźni tłum białogłów do pałacu spieszy,
Więc mogą powstać plotki — do tego u rzeszy
Niewieściej jest pochopność: Najdrobiejsza sprawa
Odrazu w ich usteczkach na ogrom zakrawa,
Rozkoszy też jest dla nich zawsze podostatek,
Gdy sobie przypną wzajem jak najwięcej łatek.
Tyryjskie rzuciwszy morze,
Przybyła, by służby boże
Pełnić na cześć Loksyasza,