Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/402

Ta strona została przepisana.
TEIREZIAS.

Puść starego człeka!

KREON.

Uciekasz?

TEIREZIAS.

Ja? Nie! Szczęście od ciebie ucieka.

KREON.

Chcę słyszeć, jak utrzymać kraj w tych klęsk nawale.

TEIREZIAS.

Chcesz tego, czego wkrótce już nie zechce-z wcale?

KREON.

Nie miałbym chcieć ojczyzny wyrwać z tej powodzi?

TEIREZIAS.

Koniecznie tego pragniesz? Tak ci o to chodzi?

KREON.

A czegóż trzeba więcej pragnąć człowiekowi?

TEIREZIAS.

Więc boże ci wyroki ma warga wysłowi.
Lecz przedtem: Gdzie Menojkej? Powiedz mi, Kreonie,
Gdzie syn twój, co mnie wiódł tu? W jakiej-że on stronie?

KREON.

O tutaj, bardzo blisko, tuż przy tobie stoi.

TEIREZIAS.

A niechże precz ucieka od wyroczni mojej!

KREON.

To syn mój! Gdy potrzeba, milczenie zachowa.