Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/424

Ta strona została przepisana.
KREON.

O bycie
Nieszczęsny! Już ja widzę, jaki tego koniec!
Z obliczem zasępionem nadchodzi tu goniec —
Opowie, jak skończyły się kroki niebaczne.

Wpada

GONIEC.

Ach! jakże się wyrażę? Ach! od czego zacznę?!...

KREON.

Po wszystkiem! Cóż dobrego wróży ten początek?

GONIEC.

Powtarzam ach! bo straszny mej nowiny wątek!

KREON.

Do nieszczęść już doznanych co za ból znów ostry?

GONIEC.

Już niema ich na świecie, synów twojej siostry!

KREON.

Ach! dla mnie i dla miasta co za straszna stypa!
Słyszałeś-li to słowo, ty domie Edypa?!...
[O klęsce twoich synów, co zginęli oba?]

GONIEC.

Ach! gdyby czuł, zabiłaby go ta żałoba!

KREON.

Ach! cóż to za nieszczęście na mą głowę spada?
O losy wy okrutne! O biada mi! biada!

GONIEC.

O drugiem tem nieszczęściu jakże przyjmiesz wieści?