Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/432

Ta strona została przepisana.

Gdy, przenikliwy,
Siłą rozumu
Nieodgadnione dziwy
Zagadki Sfingi zgadł
I od tej śpiewnej, krwi żądnej potwory
Uwolnił na zawsze
Świat...
Ojej, mój ojcze, ojej!
Była li kiedy niewiasta
W helleńskiej ziemi tej.
Czy śród obcego miasta,
Bądź z szlachetnego pochodząca rodu,
Bądź z tłumu
Krwi pospolitej,
Coby takiego doznała zawodu.
Co losyby miała krwawe
I równie jawne rozpacze,
Dla których ja dzisiaj płaczę?..
Jest jaki ptak na sośnie.
Czy na dębinie,
Coby wtórował żałośnie.
Iż tak bez matki ginie
Me serce?
Jest taki ptak-sierota?!...


∗                    ∗

Ach!
Czas wszystek mój.
Dni samotnego żywota
Będą mi schodzić
Na narzekaniach i łzach
Jak narzekania
I łzy,