Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/77

Ta strona została przepisana.
HERMIONE.

O sprawie mów, dla której przed tobą tu stoję.

ANDROMACHE.

Nie o tem, że cię rozum opuścił już wszytek?

HERMIONE.

A ty opuścisz bóstwa morskiego przybytek?

ANDROMACHE.

Opuszczę, skoro umrę. Inaczej ni kroku.

HERMIONE.

Na męża nie zaczekam. Nie ujdziesz wyroku.

ANDROMACHE.

Nie! Prędzej i ma wola poddać się nie może!

HERMIONE.

Nie myślę cię oszczędzać! Nie! Ogień podłożę —

ANDROMACHE.

Podkładaj! Wszak na wszystko spoglądają bogi.

HERMIONE.

Skatuję twoje ciało, ból ci zadam srogi.

ANDROMACHE.

Obryzgaj krwią ten ołtarz! Są jeszcze mściciele!

HERMIONE.

O płodzie barbarzyński, o pycho, tak śmiele
Urągająca śmierci! Wnet sama to święte
Opuścisz ze mną miejsce! Mam taką przynętę!
Nie słowem ją wyjawię, wnet ją czyn wyjawi!
Siedź sobie, siedź spokojnie! Chociażby najprawiej
I ołów roztopiony objął cię dokoła,