Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/99

Ta strona została przepisana.

Niewieścia tylko słabość, zaś to dziecko moje
Nieletnie. A więc baczność! Tegu ja się boję,
Abyśmy, raz uszedłszy, nie wpadli na nowo.

PELEUS.

A cóż to za niewieście, niedorzeczne słowo?
Kto ma was napastować? Wielce by żałował
Śmiałości. Dzięki Bogu, jam sobie wychował
I jezdnych dość i pieszych w mej Ftii, sam, dalej,
Nie jestem znów tak stary, jakbyście mniemali:
Leciwy-m, ale jedno rzucę nań spojrzenie
I wraz go w łup zwycięski dla siebie zamienię.
Gdy starzec pełen ducha, poznają go młodsi,
A tchórzom krzepkość ciała w niczem nie wygodzi.

CHÓR.

Raczej mi było nie rodzić się wcale,
Lub ze szlachetnych, możnych wyjść pieleszy,
Albowiem wszystko z pomocą pospieszy,
Skoro szlachetnym, a możnym
Zagrozi jaka zagłada.
W zaszczytach i chwale
Żyć będzie zawsze ten człek,
O którym rozgłos powiada,
Iże z godnego jest domu.
Po wiek
Zostają ślady żywota
Ludzi dostojnych, a złota
Płomienistego ich czynów
Nie zatrze nawet i skon.

*

Lepiej fałszywych poniechać zdobyczy,
Niż walić prawo zawistną przemocą!