Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/107

Ta strona została przepisana.
STARUSZKA.

Za domem. Nie przepuści on z Greków nikomu.

MENELAOS.

A jakaż jest w tem wszystkiem moja wina żywa?!

STARUSZKA.

Helena, córka Zeusa, w dworcu tym przebywa.

MENELAOS.

Co mówisz?! Co powiadasz?! Powtórz to! Otwarcie!

STARUSZKA.

Tyndara dziecko, mówię. Była ongi w Sparcie.

MENELAOS.

Skąd przyszła? Obznajmij mnie ze sprawy wszystkiemi.

STARUSZKA.

Z Lakedajmonu przyszła i jest dziś w tej ziemi.

MENELAOS.

A kiedy?... (Do siebie) Czyżby z groty wziął kto żonę moją?

STARUSZKA.

Nim jeszcze Achajowie stanęli pod Troją.
Lecz odejdź od pałacu... Snać się coś tam dzieje.
Co dom królewski wprawia w niepokój. Koleje
Twych dróg nie dobrze tu cię zawiodły, nie w porę.
Jeśliby król cię naszedł, chyba nie komorę
Gościnną znajdziesz tutaj, tylko śmierć... Co do mnie,
Życzliwa jestem Grekom, a te, snać ogromnie
Przykre dla ciebie słowa rzekłam li z obawy
Przed królem, który dla was nie bywa łaskawy.
(Znika).