O sprawcie to bogowie, aby w dom Tantala
Wkroczyło znowu szczęście, co od klęsk ocala.
O biedna ja niewiasta! Nieszczęsne me losy!
Już po mnie, Meneleju! Słyszysz te odgłosy?
Zawiasów skrzyp i zamków?! To wychodzi z domu
Wróżbitka Theonoe! Uciekaj! Lecz komu
Ucieczka ta się przyda? Wiadomo jej przecie,
Czy jest tu, czy jej niema, że, błądząc po świecie,
Przybyłeś do tej ziemi. Mężu nieszczęśliwy!
Ja ginę! Ocalony ach! z trojańskiej niwy,
Od krajów barbarzyńskich mający już pieczę,
Dziś znów na barbarzyńskie natykasz się miecze.
Ty nieś przed mymi kroki płonącą pochodnię,
Do góry ją trzymając, aby, jak nam godnie
Obyczaj każe święty, oczyścić powietrze —
Chcę chłonąć oddech nieba, gdy go żar ten przetrze.
Ty znów odkupicielskim płomieniem odkażaj
Me ścieżki! Może kto je zbezcześcił — uważaj —
Bezbożną swoją stopą, więc, idąc przedemną,
Potrząsaj tą pochodnią, spuszczoną, przyziemną.
A gdy oddacie bogom, co mój zwyczaj każe,
Pochodnie przed domowe zanieście ołtarze.
(Do Heleny)
I jakżeż się, Heleno, mej wróżbie powodzi?
Menelej oto stoi, pozbawiony łodzi