Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/131

Ta strona została przepisana.

I twego sobowtóra... (Do Menelaosa) O, żal mi, żal ciebie!
Wszak dotąd ty niejednej okrutnej potrzebie
Uszedłeś, a dziś nie wiesz, czy wrócisz we swoje,
Czy tutaj pozostaniesz. W twej sprawie dziś boje
Niebianie mają stoczyć, spór w Zeusowym domu
Rozstrzygnie o twych losach. Hera, co ci gromu
Takiego nie szczędziła, dziś myśli łaskawie
O tobie, byś mógł wytchnąć w ojczystej dzierżawie
Wraz z tą tu, gdyż zobaczyć ma Hellada cała,
Że się Aleksandrowi li mara dostała
Z Kiprydy rąk, zaś Kiprys nie chce znów dopuścić
Do twego dziś powrotu w ojczyznę, bo juści-ć
Obawia się, by na jaw nie wyszło, jak marnie
Swą piękność okupiła! Któż zwycięstwo zgarnie?
Ja boży spór rozstrzygnę: na wieki-ś zgubiony,
Jeżeli ja, Kiprydy trzymając się strony,
Doniosę memu bratu, żeś przybył w te kraje,
Zaś z Herą idąc razem, jeśli cię zataję
Przed bratem, toś ocalon, chociaż surowemi
Nakazał mi on słowy, ażebym, w tej ziemi
Ujrzawszy cię przypadkiem, o tem mu doniosła.
Hej! niech ktoś z domowników zabawi się w posła
I powie memu bratu, że przybył!... Ja muszę,
Zaiste! i swą własną ubezpieczyć duszę.

HELENA.

Dziewico, do twych kolan przypadam i szczerze
Upraszam: Nie ze szczęścia ja przed tobą leżę
Za siebie i za niego!... Ledwie wrócił do mnie,
A oto już ma umrzeć! Błagam cię ogromnie:
O mężu mym nie zanoś nowiny do brata,
Że w uścisk mój powrócił najdroższy ze świata,