Posłuchaj mnie: od kiedy bawisz na tym dworze
I jaka cię zażyłość wiąże z króla służbą?
Co mówisz? Snać pod dobrą wyrzekłeś to wróżbą
Ratunku myśl naprawdę już się w tobie budzi.
Czy mogłabyś którego ze stajennych ludzi
Namówić, aby zechciał dać nam zaprząg jaki?
Udałoby się może. Lecz którymi szlaki,
Nie znając tego kraju, uciekać stąd mamy?
Niepodobieństwo, prawda! A gdybym się w bramy
Pałacu tego wcisnął, zamordował księcia?
O nie przemilczałaby twego przedsięwzięcia
Królewska przecie siostra, chroniłaby brata!
Nie mamy nawet łodzi, by zbiedz z ręki kata —
Wszak rozbił się nasz statek na burzliwej głębi.
A może coś mądrego niewiasta wydębi?
Posłuchaj: za zmarłego czyś uchodzić gotów?
Zła wróżba! Lecz jeśli to ma nas z tych obrotów
Wybawić, że nie żyję, udam, choć żyw chodzę.