Zmieniłaś suknię białą? Gdzież twój włos bogaty?
Przecz ścięłaś go żelazem z nad pięknego czoła?
Przecz lice zlewasz łzami i skargi dokoła
Rozsiewasz żałośliwe? Czy jakie widziadła,
Sny nocne, cię uwodzą, żeś w ten żal popadła?
Czy może z twej ojczyzny jakie przyszły wieści,
Że serce twoje pęka z okrutnej boleści?
O władco — tym tytułem już cię dzisiaj darzę —!
Zginęłam!... Już po wszystkiem! O wy losy wraże!
I jakaż to cię znowu katuje zagłada?
Menelej — jak to wyrzec?! — nie żyje! O biada!
[Niemiła wieść, jakkolwiek sprzyja doli mojej.]
Od kogoś to słyszała? Czy od Theonoi?
Tak, od niej i od tego, co był śmierci świadkiem.
Więc z wieścią — a czy pewną? — wszedł tu ktoś ukradkiem?
Tak, przyszedł! Oby miał się według moich chęci!
Dokładniej chcę usłyszeć! Gdzie on? Gdzie się kręci?
Ot, siedzi, przycupnąwszy, na stopniach mogiły.