Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/148

Ta strona została przepisana.
THEOKLIMENOS.

Unikasz mnie, dla męża wierność twoja żywa!

HELENA.

Od dziś już nie! W małżeńskie prowadź mnie pielesze.

THEOKLIMENOS.

Za późno mi to przyszło. Lecz i tak się cieszę.

HELENA.

Wiesz co? O tem, co było, zapomnąć już trzeba.

THEOKLIMENOS.

Za jaką cenę? Chlebem płacę za kęs chleba!

HELENA.

Zawrzyjmy z sobą pokój. Wybacz mojej winie!

THEOKLIMENOS.

Wybaczam. Wszelka przykrość niech jak wiatr przeminie.

HELENA.

Więc błagam cię u kolan, przyjacielu drogi!

THEOKLIMENOS.

Mów, o co mnie tak prosisz, obejmując nogi?

HELENA.

Małżonka umarłego chcę złożyć do grobu.

THEOKLIMENOS.

Co? jego cień? Odnaleźć go niema sposobu.

HELENA.

U Greków taki zwyczaj, że gdy o topielce —

THEOKLIMENOS.

Rzecz idzie?... Pelopidzi są w tem mądrzy wielce —