Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/154

Ta strona została przepisana.

Na krzewy zlodowaciałe!
Na łanów zieloną chwałę
Straszne przekleństwo ciska,
Że ziemia ugorem leży,
Karmi nie dając świeżej,
Trawy nie rodząc młodej
Dla wygłodzonej trzody...
I człeka nawiedził głód,
Wyniszczał ludzki ród!
Śród pustych, bożych ołtarzy
Chleb się ofiarny nie żarzy,
Od suszy złej, od spieki
Krynice wyschły i rzeki,
Rosę żar wypił wraży —
Wszystko sprawiła Deona,[1]
Po córce nieutulona.


∗                    ∗

Gdy tak na wszystko nieczuła,
Biesiadę bogom zepsuła
I ludziom śmiertelnym, pan nieba.
Widzący, że gniew jej potrzeba
Uśmierzyć okrutny, niesyty,
Przywoła święte Charyty
I tak im rzecze: »Wy mnie
Podążcie, wdzięku boginie,
Do Demetery, cierpiącej
Po stracie córki, i wrzący
Żal jej utulcie. A razem
Za moim spieszcie rozkazem

  1. Demeter Kybele.