Do steru przystąpiwszy, krzyknie: »Teraz zwrotem
Ku Grecyi!« Rozwinięto żagle, wiatr przyjaźny
Wraz zawiał i tak uszli. Co do mnie, wyraźnej
Uszedłem przez to śmierci, żem kotwicznej linie
Powierzył się i spuścił ze statku. W głębinie
O małom nie utonął, lecz ktoś sznur mi rzucił
I z wody mnie wyciągnął, żem oto powrócił,
By przynieść ci te wieści... Mądra wobec ludzi
Nieufność, ona jedna człowieka nie złudzi.
Nie sądziłabym nigdy, by tak nas i ciebie
Menelej wywiódł w pole, jak dziś, w tej potrzebie.
O, jak mnie usidliły podstępy kobiece!
Oblubienica uszła! A jeśli polecę,
Nie żałujący trudów, w pogoń za ich nawą,
To może ich pochwycę! Teraz karę krwawą
Wymierzę mojej siostrze zdradzieckiej. Ni słowa
Nie rzekła, choć wiedziała, że się tutaj chowa
Menelej w moim domu! Kłamnemi wróżbami
Już chyba tu nikogo na świecie nie zmami!
Zwraca się w stronę pałacu, by odejść.
Dokąd, władco, krok twój zmierza? Kogo ubić chce twój miecz?
Gdzie mnie woła Sprawiedliwość! A ty z drogi mojej precz!
Płaszcza twego nie popuszczę! Zło cię pędzi! Powiedz sam!