K’tobie skieruje ona
Miecz obosieczny krwawy
Kochanka swego Ajgistha
I podłą utrwala miłość.
Na scenę wchodzi
Agamemnona płodzie!
Ku twej wieśniaczej przychodzim zagrodzie!
Zjawił się, zjawił mykeński wędrowiec,
Co górski przebiega manowiec.
Człowiek, żywiący się mlekiem,
I o tem święcie mówi niedalekiem,
Które trzeciego dnia
Urządza Argiwów lud,
I że w świątynny gród,
W którym panuje Hera,
Wszystka gromada dziewic się wybiera.
Nie święta, nie żadne stroje
Nęcą mnie, drużki wy moje!
Nieszczęsna dusza ma
Nie czuje żadnej ochoty
W klejnot ubierać się złoty.
W Argiwek gromadzie młodej
Nie pójdę ja w skoczne zawody,
Stopą do tańca nie ruszę!
Łzy tylko, łzy i katusze
Oto codzienne me jadło,
Którem się żywić wypadło!
Spojrzyj na włos mój zwalany,