A jadło me gotowe? potrawy me stoją?
Są, tylko każ się na smak zdobyć swej gardzieli.
Do garnców czyście mleka dostatnio naleli?
Gdy zechcesz, to i beczkę wypić nie zawadzi.
Mleko owcze? czy krowie? czy mieszane — w kadzi?
Do woli! Tylko proszę, nie połknij mnie społem.
O jam w usposobieniu nie tak zbyt wesołem,
Bym pęknąć miał ochotę, gdybyście mi jeszcze
Wyprawiać chcieli w brzuchu swe skoki złowieszcze.
Lecz jakąż to ja widzę zgraję przed mą chatą?
Udałoż tu się wtargnąć złodziejom? piratom?
Z jaskini mojej, widzę, ktoś wyniósł jagnięta,
Wikliną powiązane — on to popamięta!
I sera przeróżnego leżą sterty całe!
A ty aż spuchłeś, dziadu, tak ci zbito pałę.
Niestety! aż gorączkę mam od tego bólu.
Któż śmiał ci łeb tak wyprać? powiedz mi, dziadulu.
O, ci, gdym chciał ich wstrzymać na rabunku drodze.