Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/219

Ta strona została przepisana.

I ty, staruchu,
I serce matki,
Opłakującej tak męża,
Co w Hadu zeszedł gmach.

*

O nie zwalniajcie nóg,
By nie ustały w tej męczącej drodze!
Niech każdy ciężkie kolana wytęża,
Jako ów koń, co pod górę,
Do twardej zaprzężon roboty,
Ciągnie i ciągnie swą mękę,
Ładowną furę,
Śród głazem zasianych dróg.
Komu znużenie dokucza zbyt srodze,
Podaj mi rękę,
Lub pochwyć płaszcza róg!
Wspierać się wzajem,
Jak w nasze te lata młode,
Gdyśmy rycerzy
Mężnych zwyczajem
Szli w bój, by drogą ojczyznę
Sławą otoczył bóg!...


∗                    ∗

Patrzcie, te dzieci
Jakimi błyski strzelają groźnymi!
Ogień ten świeci
W źrenicach ojca!
Nie przygasł nawet śród nieszczęść ogrojca
Tych ócz olbrzymi
Czar!