Wyrażasz się, jak prostak! Tyle powiem tobie.
O dobrze ci przyganiać! Nie masz żadnej troski.
To mówi z złem obyty mój Herakles boski?!
Za dużo mam już tego! Przebrała się miara!
Ty, ludzi dobroczyńca i przyjaciel? Wara!
Nic ludzie nie pomogą, Hera tu zwycięża!
Zapłacze kraj, takiego utraciwszy męża!
Posłuchaj, jaką broń mam na wywody twoje,
Co powiem. Wytłómaczyć wcale się nie boję,
Iż żyć-bym nie powinien ni dzisiejszej chwili,
Ni przedtem. Bo, nasamprzód, bogowie sprawili,
Iż ród mój jest od męża, co starego ojca
Mej matki zamordował, potem z jego kojca,
Splamiony krwią, Alkmenę wziął sobie za żonę,
Tę moją rodzicielkę. A gdzie źle spojone
Są domu fundamenty, tam kwitnąć nie może
Pomyślność dla potomków. Zeus, dzieląc łoże —
Kimkolwiek jest ten Zeus — spłodził mnie, przez Herę
Znienawidzone dziecię —: wybacz mi te szczere
Wyrazy ty, mój starcze, gdyż za ojca ciebie,