Upomnę cię łagodnie, byś swojej żałobie
Przestała dawać folgę. Godzi się to przecie,
Ażeby się wzajemnie wspierało na świecie
Rodzeństwo. Więc do siebie idź-że, siostro miła,
Byś snem sobie te oczy bezsenne skrzepiła.
Idź, pożyw się i ciału użycz też kąpieli.
Jam zginął, jeśli ty mnie opuścisz, jeżeli
Czuwaniem nadwerężysz swe zdrowie. Tej chwili
Jedynąś mą podporą! Inni odstąpili.
Przenigdy! Z tobą umrę, z tobą żyć też będę.
Na jedno to wychodzi. Bo jakąż ja grzędę
Wynajdę, jeśli ciebie nie stanie? Bez brata,
Bez ojca, przyjaciela, jak mi się posplata
To życie, mnie tak słabej niewieście? Lecz muszę
Posłuszną być twej woli. Ale nim się ruszę,
I ty się, bracie, połóż! Nie ulegaj trwodze,
Co z tego cię posłania wypłasza tak srodze,
Lecz wytrwaj!... Człek nie chory często z urojenia
Jest chory! [Tak się troska i trud nasz rozplenia.]
Ojej!
O wy, straszliwie
Na skrzydłach mknące
Boginie!
O, nie w bachijskich wy pląsach płyniecie
Po świecie,
Jeno wam jęk towarzyszy
Po nieszczęść niwie
I łzy za wami gorące
Cieką!