Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/316

Ta strona została przepisana.

I krew cudzą przeleje, nie wolno mu z domu
Wychodzić nu świat boży, nie wolno nikomu
Z zbrodniarzem się spotykać. Tak się, rzekli, stanie,
Że może człekobójcę oczyścić wygnanie,
Nie żaden odwet krwawy. Bo takie są dzieje,
Że karze musi uledz zawsze, kto przeleje
Ostatni krew, kto ręce swe posoką zmaże.
W pogardzie mam ja zawsze białogłowy wraże,
Zbrodnicze, przedsię k’córce mojej gniew mój płonie,
Że śmiała zabić męża. A i ku twej żonie,
Helenie, serca nie mam, ja do tej kobiety
Ni słowa nie przemówię. I tobie niestety!
Zazdrościć niema czego, żeś się wybrał dla niej,
Niewiasty niegodziwej, do Troi... Któż zgani,
Że, ile tylko mogę, zawsze bronię prawa,
Że stawiam zawsze opór, aby zemsta krwawa
Nie chciała się panoszyć, ten odwet zwierzęcy,
Co niszczy wsie i miasta! To są moje troski!
(Do Oresta): Co działo się, nieszczęsny, w twej duszy synowskiej,
Gdy matka, odsłoniwszy pierś, błagała ciebie?
Nie byłem ja obecny tej strasznej potrzebie.
A jednak, myśląc o tem, zalewam się łzami,
Ja, starzec niedołężny. Z tem jednem się z nami
Pogodzić dzisiaj musisz: Jesteś w nienawiści
U bogów i okrutna już się pomsta iści
Za twoje matkobójstwo. Ścigają cię trwogi
I szał cię groźny chwyta. Na cóż mi świadkowie,
Gdy widzę to na oczy?... A tobie zaś powie
Ma warga, Menelaju: Nie czyń na przekorę
Niebiosom i powstrzymaj tę swoją podporę
Dla niego. Niech ten zbrodniarz zginie z ręki miasta,
Ukamienowan dzisiaj!... Nieszczęsna niewiasta,