Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/321

Ta strona została przepisana.
ORESTES.

Rozważań teraz nie kończ, mnie wysłuchaj pierwej
I wróć z postanowieniem do swych myśli przerwy.

MENELAOS.

Masz słuszność, mów! Niekiedy dla nas milczeć lepiej,
Zaś innym znowu razem bardziej mowa krzepi.

ORESTES.

Więc zacznę... Od zwięzłości korzystniejszą będzie
Obfitość słów, gdyż dłuższe języka orędzie
Przedstawi sprawę jaśniej. Z tego, co jest twoje,
Niczego mi nie dawaj na to ja li, kroję:
Coś wziął od mego ojca, to mi zwróć tej chwili!
Nie skarb ja mam na myśli — owszem skarb: wysili
Menelaj się, by życie mi ocalić, juści
Największym mnie on skarbem obdarzy, z czeluści
Wyrwawszy mnie śmiertelnej. Spełniłem bezprawie,
Więc z doli mojej racz-że mnie i ty łaskawie
Wyciągnąć dziś bezprawiem. Wszak z krajów Hellady
I ojciec mój bezprawnie powiódł wojsk gromady
Do Troi! Nie on zgrzeszył, jeno chciał naprawić
Bezprawny grzech twej żony. To ci pragnę stawić
Przed oczy, za toś dzisiaj winien mu wywdziękę!
A dalej: jak przyjaciel, co ma iść na rękę
Swym druhom-przyjaciołom, twą się przejął sprawą,
Poświęcił się dla ciebie, walkę tocząc krwawą
Przy boku twym, byś żonę odzyskał, Helenę.
Jednaką-że więc ceną zapłać za tę cenę.
Dzień jeden ty się potrudź, a nie lat dziesiątek,
Ażeby nas ocalić! Oto jest mój wątek!
A jeśli moja siostra zginęła w Aulidzie,
Ofiarnym tknięta mieczem, niechże to już idzie