Dla ciebie! Nie zabijaj swojej Hermiony,
Gdyż w tem, co mnie spotyka, ty bądź nagrodzony!
Ja tego-ć nie zazdroszczę! Tę tylko rozpostrę
Przed tobą chęć jedyną, byś mnie i mą siostrę,
Co w swojem tem panieństwie od lat dawna więdnie,
Ocalił memu ojcu biednemu! Boć zbędnie
Powiedzieć, że, gdy umrę, dom osierocieje
Ojcowski. Rzekniesz może, iż to trudne dzieje?
Tem bardziej! Obowiązek mają przyjaciele
Pomagać przyjaciołom, bo, rzec się ośmielę,
Gdzie mienia człowiekowi nie poskąpią nieba,
Tam na cóż w takim razie przyjaciół mu trzeba?
Że kochasz swą małżonkę, prawią wszyscy Grecy —
Nie mówię ci ja tego, aby ci pod plecy
Z obleśnem leźć pochlebstwem, o nie! Ja cię na nią
Zaklinam — (Do siebie): Z jakąż to ja niedoli otchłanią
Spotkałem się, żem zabrnął aż dotąd! Czyż muszę
I takie jeszcze znosić bolesne katusze?!...
(Głośno): Dla domu ja całego tak się wpraszam tobie!
O bracie mego ojca, który leży w grobie!
On wszystko, wierz mi, słyszy; duch jego ulata
Nad tobą i przezemnie przemawia do brata.
Śród jęków i wyrzekań, pośród łez potoku
Tak błagam, byś z ratunkiem stanął przy mym boku —
O życie tak cię błagam, co dla wszystkich przecie
Jest drogie — nie li dla mnie — na tym ludzkim świecie.
Ja również, choć kobieta, obliguję ciebie,
Dopomóż im, boć zdołasz, w tej ciężkiej potrzebie!