Agamemnona śmiał popełnić syn!
Dziś go za mord ten z jego dłoni
Eumenid wściekłość goni,
Jak zwierza!
Dzisiaj, dotknięty szałem,
Okiem wkrąg wodzi zmartwiałem!
Taki go spotkał kres,
Nieszczęśliwego syna,
Co, widząc, jak matka jedyna
Pierś śwą odsłania z pod złocistej szaty,
Cios w nią śmiertelny wymierza,
By na tej drodze
Dochodzić mściwie swej straty,
By, rozprawiwszy się z nią,
Z swoją macierzą,
Pomścić śmierć ojca,
Pokrzywdzonego tak srodze!...
Z domu wychodzi
Niewiasty! Czy Orestes pod szaleństwa świeżą
Napaścią z nieszczęsnego wyrwał się znów kojca?
Bynajmniej! Do Argejów poszedł, aby sprawy,
Toczącej się o głowę, bronić u tej ławy
Sędziowskiej. O śmierć waszą idzie tam, lub życie!
Ach! Któż go też namówił do tego — słyszycie?
Pylades. Lecz niebawem goniec nam opowie,
Jak z bratem się obeszli ci wasi sędziowie.