Powstrzymaj się! A przedsię ganię twoją duszę,
Sądzącą, że po śmierci twej żyć jeszcze mogę.
Cóż nagli cię, byś ze mną wszedł na śmierci drogę?
Pytasz się? Żyć mi dalej bez twojej przyjaźni?
Ty matki nie zabiłeś, jak ja, najwyraźniej!
Zabiłem z tobą społem, więc wspólnie też zginę.
Zachowaj życie ojcu! Nie kończ w tę godzinę!
Ojczyznę masz, ja nie mam; masz swój dom ojcoski,
Oparcie masz w majątku, żyć możesz bez troski.
Nie dojdzie cię małżeństwo z tą biedną dziewoją,
Z którą cię zaręczyłem, ceniąc przyjaźń twoją,
Weź przeto inną żonę, aby mieć z nią dzieci,
Bo związek między nami już się dziś rozleci.
A zatem żyj szczęśliwie, rówieśniku luby —
O, tego ci ja życzę, bo nam, dzieciom zguby,
Już tego życzyć trudno. Zeszedłszy ze świata,
Już człowiek się z rozkoszą żadną nie pobrata.
Daleko jesteś, widzę, za myślami memi!
Niech nigdy ma nie wsiąknie krew do głodnej ziemi,
A ducha niech nie przyjmą te jasne przestwory,
Jeżelibym swe życie ratował, tak skory
Do zdrady wobec ciebie. Z tobą ci ja razem