Helladę, której ojców ona swą zakałą
Zgubiła, której dzieci przez nią poginęły
I której kobiet tyle jej niecnemi dzieły
Zepchniętych w stan wdowieństwa mamy przed oczami.
Głos wielki się podniesie, wszyscy będą z nami
Radować się i, święte spełniając ofiary,
O szczęście błagać dla nas, żeśmy słusznej kary
Nieomieszkali podłej wymierzyć niewieście.
Jeżeli tę zabijesz, utracisz nareście
Przydomek matkobójcy, aby lepsze miano
Uzyskać na to miejsce. Tytuł ci nadano —
Tak stanie się — »Zagubcy onej wszechbójczyni
Heleny«. Niech tak nigdy, nigdy się nie czyni,
Ażeby był szczęśliwy Menelaj, gdy ginie
Twój ojciec, ty i siostra [i matka, lecz ninie
Dlaczego ją wspominać? Chyba nie przystoi!]
Nie może być, ażeby on w dzierżawie twojej
Był panem, on, któremu miecz Agamemnona
Z powrotem odbił żonę... Jeżeli jej łona
Tem oto nie przebiję żelazem, to dalej
Żyć nie chcę! A gdybyśmy mieczem nie zdołali
Dosięgnąć jej, obrócim pałac ten w perzynę,
Nim umrzem. Z dwóch wyjść bowiem wyjście nam jedyne
Zostało: Śmierć chwalebna albo ocalenie
Chwalebne! Innej drogi ja ci nie wymienię.
Niewiasty wszystkie winny gardzić Tyndarydą,
Że płeć ich taką straszną okryła ohydą.
Ach! Nie nad przyjaciela wiernego! Dobytek
Ni władza nie zastąpią nam druha. Snać wszytek