Odrazu wejść, lecz wrzasku narób co niemiara,
Wal we drzwi, lub do wnętrza niech się krzyczeć stara
Twój głos najprzeraźliwiej! Teraz, Pyladesie,
Do walki już ostatniej niech nas krok poniesie,
Uzbrójmy mieczem dłonie i dalej! [Wraz ze mną
Narażasz się na biedę!] Ojcze, który w ciemną
Zeszedłeś noc i mieszkasz w jej przybytku, w grobie,
Orestes, syn, wyciąga o! ręce ku tobie,
Byś przyszedł mu z pomocą. [Wielce jej potrzeba!
Dla ciebie tak gorzkiego zażywam dziś chleba
Niewinnie i opuścił mnie twój brat rodzony,
Choć czyn mój sprawiedliwy! Życie jego żony
Chcę zabrać, więc ty siły wesprzyj mnie swojemi!]
Jeżeli głos nasz słyszysz, ojcze, w głębi ziemi,
To przybądź! Wszak dla twojej tak cierpimy sprawy!
Krewniaku mego ojca, bądź także łaskawy
I na mnie! Ocal dzieci swe, Agamemnonie!
Matkę-m zabił —
Żelaza jęły się me dłonie.
Do czynu was bez zwłoki parła moja siła.
Dla ciebie-m to uczynił.
I jam nie zdradziła!