Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/360

Ta strona została przepisana.
HERMIONE.

Powracam pojednana z twą matką. Lecz trwogę
Jakowąś czuję w duszy, bo aż na mą drogę
Wylewał krzyk się z domu. Nie wiem, co się stało.

ELEKTRA.

Nie dziwno, do narzekań powodów niemało.

HERMIONE.

Bądź dobrą dla mnie wróżbą: jakaż rzecz jest nowa?

ELEKTRA.

I ma i Orestesa spadnie dzisiaj głowa.

HERMIONE.

Przenigdy! Wszakże ze mną pokrewne wy plemię.

ELEKTRA.

Na karki nam włożono konieczności brzemię.

HERMIONE.

Dlatego taki krzyk się z domu wydobywa?

ELEKTRA.

U stóp Heleny leży i litości wzywa —

HERMIONE.

Kto? Powiedz, bo inaczej bez żadnej ja wieści!

ELEKTRA.

Orestes życia błaga dla nas w swej boleści.

HERMIONE.

Więc słusznie, że się jęk ten rozlega po domu.

ELEKTRA.

Bo czegóż więcej płakać, niż takiego gromu?!
Więc idź i przed swą szczęsną matką na kolana