Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/372

Ta strona została przepisana.
FRYGIJCZYK.

Niż umierać, człek roztropny woli żyć, gdziekolwiek żyje.

ORESTES.

Tyś przyzywał Meneleja? Twe to wrzaski, czy też czyje?

FRYGIJCZYK.

Chyba tobie ku pomocy — wszak ty masz ku temu prawo!

ORESTES.

Więc Tyndara dzisiaj córka padła słusznie, choć tak krwawo?

FRYGIJCZYK.

Jak najsłuszniej! Że nie miała i trzech karków, szkoda duża!

ORESTES.

Nędznie schlebiasz, inak myślisz! Mam przed sobą kawał tchórza!

FRYGIJCZYK.

Czyż Hellady i czyż Frygii do zguby nam nie przywiodła?

ORESTES.

Poprzysięgnij, że nie schlebiasz, bo inaczej, duszo podła —

FRYGIJCZYK.

Poprzysięgam — na mą duszę! Niema fałszu w duszy mojej!

ORESTES.

Mów, czy też tak miecz przeraził wszystkich Frygów w waszej Troi?

FRYGIJCZYK.

Schowaj broń tę! Mordem świeci, groźne blaski wokół ciska.

ORESTES.

Lękasz się, byś nie skamieniał, jakbyś miał Gorgonę zbliska.