O wróżu Loksyaszu! Cóż za objawienie!
Nie kłamstwo mi wróżyłeś, lecz prawdę! Wymienię
Te wszystkie straszne trwogi, które mnie gubiły,
Gdy, słysząc głos piekielny jakiejś wrażej siły,
Mniemałem, że ty do mnie przemawiasz!... Lecz kończy
Szczęśliwie mi się wszystko! Słucham cię, obrończy
Mój duchu!... Oto wolno puszczam Hermionę
I, z ojca pozwoleniem, biorę ją za żonę.
Heleno, córko Zeusa, żegnam cię i sławię
Jako mieszkankę w bogów szczęśliwej dzierżawie.
Zaś ciebie, Orestesie, według zleceń Feba
Zaręczam z moją córką! Niech was darzą nieba!
Dostojny sam, z dostojnych bierzesz ją pieleszy!
Niech serce twe się cieszy, jak się moje cieszy!
Rozejdźcie się, gdzie komu wypadło, zarazem
Swych waśni poniechajcie!
Idę za rozkazem.
I jam też, Menelaju, pogodzony z losem
I z twoim, Loksyaszu, prawdomównym głosem.
Więc idźcie! Niech wiedzie was droga,
Jaka jest komu znaczona,
A przedsię czcijcie boga
Najpiękniejszego: Mir!