I jam się nie spodziewał...
Tyś to, brat jedyny?
Tak, ja, ten twój współłowiec, jeżeli me czyny
Udadzą się, jeżeli nie zawiodą łowy!
Lecz ufam, bo inaczej stracić jam gotowy
Wszelaką wiarę w Boga, jeśli tu się jawię
Li po to, aby prawo zdeptało bezprawie.
Jesteś, o jesteś, ty dniu opieszały,
Iżby nareszcie blask chwały
Pokazać miastu, to płomię,
Co po tułaczym rozgromie,
Po długiej, nieszczęsnej włóczędze,
Niejedną przebywszy nędzę,
W te nasze powraca znów kraje,
W ojcowski powraca znów próg.
Bóg, przyjaciółko, tak, Bóg
Znowu zwycięstwo nam daje!
W podzięce
Ku niebu wznieś wargi, wznieś ręce.
Czyń modły,
By brat twój szczęśliwie, szczęśliwie
Na naszej sprawił się niwie,
Aby go bóstwa do grodu zawiodły.
Tak stań się! Powitania pierwsza rozkosz zbożna
Jak słodka! Wszakże później powtórzyć ją można.