Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/459

Ta strona została przepisana.

Nie będziesz ciągnął, wnuku! Już ty, pisklę młode,
Nie będziesz mnie całował, nie będziesz zwał dziadkiem,
Nie będziesz mnie się pytał: »A czy ci przypadkiem
Ktoś krzywdy nie wyrządził? Któż ci na zawadzie
Tak stanął, tak zasmucił? Powiedz, luby dziadzie,
Ażebym mógł ukrócić tę ludzką swawolę!«
A dziś ja nieszczęśliwy i tyś się na dolę
Naraził przeokrutną, przebiedna twa matka
I sióstr jej los żałosny!... Kto żyw, do ostatka
Pamiętaj: Gdybyś bluźnił, nie chciał wierzyć w Boga,
Wnet wierzyć cię nauczy śmierć Penteja sroga,

PRZODOWNICA CHÓRU.

Kadmosie, żal mi ciebie! Jednak zasłużenie
Padł wnuk twój, choć tak krwawe zostawił ci mienie.

AGAWE.

Cóż stało się z mych losów, ty mój ojcze miły?!...
[Ażeby żyć tu dalej, już ja nie mam siły!
Pentheus, syn, nie żyje! Ręce moje własne
Rozdarły go na strzępy! Niechże i ja zgasnę!

DIONIZOS.

On karę zasłużoną poniósł: szydził ze mnie
I przeto z rąk tych zginął, z których tak nikczemnie
Nie był powinien zginąć. Ale i wam godnie
Zapłacić trzeba będzie za spełnioną zbrodnię
Na wnuku tego starca: Już nie zobaczycie
Tych murów, wypędzone z nich na całe życie!][1]
Ty w smoka, królu Kadmie, będziesz przemieniony,

  1. Cały ten ustęp, wzięty w nawias, jest wstawką tłómacza. W oryginale, w wydaniu Naucka, ustęp dotyczący jest (w czterech wierszach) wykropkowany.