Ojej! Więc nieuchronne, starcze, jest wygnanie!
Przecz zwlekać? Co się stało, już się nie odstanie!
O dziecię! Jakiż dzisiaj los nawiedził ostry
Nas wszystkich, mnie i ciebie i twe krwawe siostry!
Ja, biedny, w cudzoziemskie mam się udać kraje
W tym wieku tak podeszłym! Jak Zeusa wyznaje
Wyrocznia, mam wojsk cudzych zebrać mieszaninę
I wieść ją na Helladę! Mam — z boleści ginę! —
Harmonię. Aresową córkę, moją żonę,
Na gada przedzierżgniętą, wieść w ojczystą stronę,
Ja, również gad! Na dzikich barbarzyńców przedzie
Na groby ją helleńskie własny mąż powiedzie,
Na świętych bóstw ołtarze! Nie skończą się moje
Nieszczęścia! Mnie i wówczas będą niepokoje
Szarpały, Acherontu gdy fale zobaczę!
Ojcze! Bez ciebie idę na życie tułacze!
Przecz, córko, obejmujesz mnie swemi rękami?
Słaby, siwy ja łabędź, cóż ja pocznę z wami?
Z ojczyzny wyrzucona, w jakież pójdę strony?
Ja nie wiem! Nie pomoże ci ojciec rodzony.
Żegnaj mi, grodzie ojczysty, żegnaj mi, domie ty mój!
Wypchniętą z rodzinnych progów
Okrutny czeka znój.