Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/505

Ta strona została przepisana.
I. PÓŁCHÓR.

Oręża
Ty nie chwal złodziejskiego, co chyłkiem zwycięża!...

*
CHÓR.

Już on się wprzód
Z twarzą, obrzękłą srodze,
W trojański wcisnął gród.
W te nasze mury
Wtargnął w postaci żebraka,
W strzępy li naodziany,
W nędzne łachmany!
Na głowie nieczystość wszelaka,
Brud mu ze skóry
Kapał. Po drodze
Proszalnym żywił się chlebem,
Zasię pod płaszczem chytry skrywał miecz,
A o Atrydach taką prawił rzecz,
Jakby mu zdawna każdy wrogiem był.
Nim stanął pod Frygii niebem,
Przecz los go sprawiedliwy nie powalił w pył?!

I. PÓŁCHÓR.

Odyssej, czy kto inny, przecież ja się trwożę,
Że Hektor wszelką winę na straż zwalić może.

II. PÓŁCHÓR.

Dlaczego? Mów!

I. PÓŁCHÓR.

Z bólu ukarze nas.

II. PÓŁCHÓR.

Skąd ta obawa? Skąd trwoga ta znów?
Cóż to się stało w ten czas?